Recenzja Player One

Film, na który naprawdę długo czekałem, właściwie od pierwszej wiadomości o nim. Nie wiedziałem czego się po nim spodziewać i nie zawiodłem się po seansie. Poczułem się jak dziecko, kiedy zacząłem liczyć, że tę postać znam stąd, a tamtą stamtąd oraz przypominałem sobie, że kiedyś to było. W takim razie czy ktoś, kto się nie wychował na popkulturze, będzie się dobrze bawić? Zapraszam do recenzji. 


Jest rok 2045, na Ziemi jest tyle śmieci, że przestano je sprzątać. Zamiast tego ludzie wolą spędzać czas w OASIS - wirtualnej rzeczywistości, gdzie wszystko jest możliwe, a ogranicza ich raptem wyobraźnia. Jak tylko umiera twórca OASIS, gracze dowiadują się o ukrytym easter eggu w grze i o tym, że kto pierwszy je znajdzie, przejmuje kontrolę nad OASIS. Gdy inni się już poddali, niespodziewanie grasz pod nazwą Parzival rozwiązuje pierwszą z trzech zagadek do znalezienia easter egga. Odtąd zaczyna się na nowo rywalizacja nad tym, kto będzie rządzić OASIS. 

Ekranizacja książki Ernesta Cline'a pod tym samym tytułem, film legendarnego reżysera Stevena Spielberga twórcy filmów "Jurassic Park", "E.T." i tych o Indianie Jonesie. Książki nie czytałem, ale ufając ludziom, którzy to zrobili to jest znana, za to samo za co niewątpliwie będzie za niedługo również film, czyli za ilość nawiązań do popkultury. Sam Ernest Cline pracował nad scenariuszem filmu. Jest on bezpieczną przystanią dla Spielberga, dlatego że zaczęło się mu palić pod nogami, ponieważ dość długi czas nie wypuścił żadnego murowanego hitu jak na niego przystało. A kto nie zobaczy Player One po obejrzeniu świetnych zwiastunów?  



No właśnie w zwiastunach widać kultowe charaktery, widowiskowe walki. Ogółem wydaje się fajowo. Film reklamuje się jako rozrywka dla rodziny, lecz gdy wyszedłem z kina, jasne było dla mnie, że to film dla osób siedzących po uszy w przebojowych filmach, grach, itd... Jeśli od fabuły odciąć całą otoczkę, to dostajemy słaby scenariusz i postacie. Co poczują osoby, które średnio znają się na kulturze masowej, ale słyszały, że film jest fajny? Gdyby dodać więcej momentów w zwykłej rzeczywistości, byłoby znacznie lepiej, gdyż Ziemia jest zniszczona w trochę inny sposób niż często to ukazują inne dzieła, co mogłoby być potencjalnie ciekawe. Wkurzało mnie też, że film niektóre fenomeny popkultury tłumaczył jak laikom, a niektórych w ogóle nie tłumaczył. Kolejnym błędem decyzji o postawieniu na kulturę rozrywki są mnożące się dziury logiczne i pytania. Są niedopowiedzeniami, bo albo nie było czasu ich wytłumaczyć, albo nie pomyślano o nich. W trakcie seansu zadawałem sobie pytania jak funkcjonuje realny świat, jak i OASIS. Lecz nie jest to tak ważne, jako iż jest to film głównie rozrywkowy. A co ważne to razem jest kilka morałów w filmie, ale nic czego internauci, by nie wiedzieli. Stąd trudno zakwalifikować go do danego gatunku, a raczej jest ich mieszanką.

Żeby nie było, że film nie oferuje niczego poza smaczkami z wirtualnej rozrywki. Muszę napisać, że akcja była wzorowa, ale dałem się złapać na tym, że nie zdążyłem przeczytać napisu, bo jakiś charakter przykuł moje oko. Czasem miałem nawet uczucie ciarek na ciele przez to, co się dzieje na ekranie. A garść nawiązań była zaprawdę inteligentna i za to gratki reżyserowi, chociaż nie wiem, na ile to jego robota. Nie wszystkim może się spodobać wygląd głównych bohaterów w OASIS, bo wyglądają jak stereotypowe awatary z wschodnich gier, ale mi ten zabieg spasował. Na bąknę jeszcze, że muzyka bije w stare lata i kapitalnie pasuje do filmu.


Aktorsko popisał się Ben Mendelsohn w roli Nolana Sorrento - szefa złej korporacji i T.J. Miller grając i-R0k'a. Jednym słowem ci źli. Obaj postacie mają nacechowane humorem i podkreślają to grą aktorską. Dalej całkiem nieźle wypada Mark Rylance jako James Donovan Halliday (twórca OASIS) i dorośli. A na samym końcu zostają dzieciaki, które grają nie więcej niż poprawnie. Tye Sheridan odgrywa typowego naiwniaka, którego ciężko polubić. Wszak winić za to można scenariusz, czyli po części materiał źródłowy, który daje za mało czasu bohaterom w rzeczywistości, a w świecie OASIS trudniej docenić ich pracę aktorską. 

Podsumowując, film polecam geekom, a ktoś kto chce obejrzeć to z rodziną lub nie zna charakterów przewijających się w zwiastunie, raczej zmarnuje swój czas. Zapraszam do podzielenia się swoją opinią. 

Ocena: 7.5/10

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Recenzja Pacific Rim: Rebelia

Lucyfer: Wrażenia i opinia

ENEMEF- Nocne maratony filmowe